Maj w tym roku zaczął się słonecznie, przynajmniej w mojej okolicy :)) Temperatura może nie powala na kolana, ale świeci słoneczko, ptaszki śpiewają, więc czegoż chcieć więcej :)) Niektórzy pytają mnie, gdzie jedziemy na majówkę? A ja się pytam, czy to jest jakiś obowiązek ? :) Czasami podziwiam ludzi, którzy na własne życzenie stoją godzinami w korkach, tylko po to, żeby dwa dni spędzić poza domem. Ci z południa jadą na północ, a ci z północy na południe :) Prawdziwa wędrówka ludów :)) A teraz będę szczera, gdyby mąż dostał urlop to pewnie i my spakowalibyśmy torbę i pojechali, gdzie dziurawe drogi nas poniosą :))) Ale niestety pozostaje nam tylko kawa w ogrodzie i spacer po mieście :)
Na tą okoliczność uszyłam bluzeczkę z dzianiny z motywem wielkiego motyla. Fajnie wygląda noszona razem z wąskimi rurkami, ale mój manekin nie ma nóg, a ja jeszcze nie dorosłam do bycia modelką :)))
Kto pamięta to hasło "Niech się święci 1 maja..."?
Przymusowy pochód pierwszomajowy, strój galowy, kolanówki zamiast rajstop, no i te papierowe chorągiewki :)) Jednak punktem kulminacyjnym były gałkowane lody, gdyż tego dnia zaczynał się sezon i otwierali wszystkie budki w mieście:)) To były czasy...
Życzę wszystkim miłego leniuchowania:))